czarny kot na dachu moich myśli
niedziela, 30 października 2011
Egocentryzm. Ekshibicjonizm. Sunday Smile.
Jest 14:00. Budzi Cię telefon. Zmęczony, pijany przyjaciel zza siedmiu gór dzwoni, tylko po to, by powiedzieć, że jest, że myśli, że ogląda Twój ulubiony film Allena i pali slimy mentolowe, bo chce się poczuć jak wtedy, gdy mieliście po 16 lat i umieraliście na miłość. W całym mieszkaniu czuć zapach szarlotki, w radiu puszczają Le Tigre a Ty masz czas. Obiad jutro, sprzątanie za tydzień, zakupy nigdy więcej. Niedziela. Jesień. Jest pięknie.
czwartek, 20 października 2011
chcę, żebyś usiadł naprzeciwko
i spojrzał mi w oczy
chcę, żebyś wyczytał ze mnie
wszystkie leki,
a później jednym muśnięciem okrył
jak miękkim kocem
chcę, byś tylko patrzył
oniemiały
zachwycony
chcę, byś czuł się zbyt mały, nieistotny
podziwiał
jak dzieło sztuki
wodził palcami w powietrzu
wykonując płynne ruchy
chcę, byś usiadł naprzeciwko
i rozkoszował się jak czerwonym winem
poczuł..
i spojrzał mi w oczy
chcę, żebyś wyczytał ze mnie
wszystkie leki,
a później jednym muśnięciem okrył
jak miękkim kocem
chcę, byś tylko patrzył
oniemiały
zachwycony
chcę, byś czuł się zbyt mały, nieistotny
podziwiał
jak dzieło sztuki
wodził palcami w powietrzu
wykonując płynne ruchy
chcę, byś usiadł naprzeciwko
i rozkoszował się jak czerwonym winem
poczuł..
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
giving up on everything
To było zabójstwo z zimna krwią. Dosypałeś czegoś do mojego drinka? Jakoś tak nie miałam siły już walczyć z Tobą o siebie samą. Chciałam żebyś wygrał. Zniszczył. Wszystko.
poniedziałek, 27 czerwca 2011
kobieta fatalna, mężczyzna w fatalnym położeniu
bez planu. bez porozumienia. bez zastanowienia.
w deszczu. w ciszy. w odbiciu w lustrze.
za blisko. za daleko. za bardzo i za lekko.
erotycznie. eklektycznie. ironicznie.
obróciłeś się w okół własnej osi
ot tak.
straciłeś głowę
nie martw się..
stoi na stacji lokomotywa,
ogromna i krew z niej splywa.. tak
ku przestrodze.
/stworzony ot tak. w przypływie/napływie (może jednak odpływie) emocji po wieczornej lampce wina i lodach czekoladowych. dziękuje.
bez planu. bez porozumienia. bez zastanowienia.
w deszczu. w ciszy. w odbiciu w lustrze.
za blisko. za daleko. za bardzo i za lekko.
erotycznie. eklektycznie. ironicznie.
obróciłeś się w okół własnej osi
ot tak.
straciłeś głowę
nie martw się..
stoi na stacji lokomotywa,
ogromna i krew z niej splywa.. tak
ku przestrodze.
/stworzony ot tak. w przypływie/napływie (może jednak odpływie) emocji po wieczornej lampce wina i lodach czekoladowych. dziękuje.
sobota, 11 czerwca 2011
Zaniemówiłam.
Ja.
Zostawiłeś krople deszczu na moim prześcieradle.
Strach odbiera mi czucie w palcach.
Nie mogę uciec.
Zostawiłeś ślad uśmiechu na moim prześcieradle.
Teraz każda ściana do mnie krzyczy:
wiem kim jesteś.
Zostawiłeś mnie samą na pogniecionym prześcieradle.
W uścisku zmęczenia leżałam wiele godzin.
Przed wyjściem zapytałeś czy lubię zapach dymu.
Zaniemówiłam o krok od wielkich czynów.
Zaniemówiłam.
Ja.
/a potem poszliśmy na papierosa. (ostateczne zamknięcie kolejnego rozdziału).
Ja.
Zostawiłeś krople deszczu na moim prześcieradle.
Strach odbiera mi czucie w palcach.
Nie mogę uciec.
Zostawiłeś ślad uśmiechu na moim prześcieradle.
Teraz każda ściana do mnie krzyczy:
wiem kim jesteś.
Zostawiłeś mnie samą na pogniecionym prześcieradle.
W uścisku zmęczenia leżałam wiele godzin.
Przed wyjściem zapytałeś czy lubię zapach dymu.
Zaniemówiłam o krok od wielkich czynów.
Zaniemówiłam.
Ja.
/a potem poszliśmy na papierosa. (ostateczne zamknięcie kolejnego rozdziału).
Dla M.D.
żaden poranek nie wyglądał tak wyjątkowo
cisza przeciągała się i turlała po dywanie
pamiętasz?
spoglądaliśmy przez okno
w oczekiwaniu na to że coś się stanie
że stanie się coś więcej
prócz leniwego tańca chmur
żaden poranek nie był tak wyjątkowy
dźwięki przeciągały się i turlały po dywanie
czekaliśmy
aż ktoś to powie za nas
czekaliśmy w zamyśleniu
skuleni
znudzeni
wspaniałomyślni
nie chcieliśmy się ranić
nigdy więcej
-lekki ukłon w stronę przeszłości, szczery uśmiech dla tych, którzy potrafią.. tak z dystansem..
żaden poranek nie wyglądał tak wyjątkowo
cisza przeciągała się i turlała po dywanie
pamiętasz?
spoglądaliśmy przez okno
w oczekiwaniu na to że coś się stanie
że stanie się coś więcej
prócz leniwego tańca chmur
żaden poranek nie był tak wyjątkowy
dźwięki przeciągały się i turlały po dywanie
czekaliśmy
aż ktoś to powie za nas
czekaliśmy w zamyśleniu
skuleni
znudzeni
wspaniałomyślni
nie chcieliśmy się ranić
nigdy więcej
-lekki ukłon w stronę przeszłości, szczery uśmiech dla tych, którzy potrafią.. tak z dystansem..
czwartek, 2 czerwca 2011
dziewczyna z drzewem na głowie
w naszym ulubionym świecie
szeroko otwarte ramiona
pachną pomarańczami
muzyka dzwoni
po nagrzanych oddechem dachach
ktoś stoi w oknie
ktoś krzyczy w oknie
ktoś skacze z okna co noc
codziennie zbieramy się w sobie
rzucamy picie palenie
całonocne imprezy
spanie całymi dniami
i nadzieję na to, że kiedyś będzie lepiej
rzucamy w ludzi petami
rzucamy talerzami
przesadnie sadystycznie i paranoicznie
przestajemy istnieć
-dla pani M.
w naszym ulubionym świecie
szeroko otwarte ramiona
pachną pomarańczami
muzyka dzwoni
po nagrzanych oddechem dachach
ktoś stoi w oknie
ktoś krzyczy w oknie
ktoś skacze z okna co noc
codziennie zbieramy się w sobie
rzucamy picie palenie
całonocne imprezy
spanie całymi dniami
i nadzieję na to, że kiedyś będzie lepiej
rzucamy w ludzi petami
rzucamy talerzami
przesadnie sadystycznie i paranoicznie
przestajemy istnieć
-dla pani M.
piątek, 27 maja 2011
wciąż powtarzasz że to dobrze bać się
ciepły piasek pod palcami
mokra trawa
o czym myślisz gdy mówisz
że to był dobry dzień?
duży koncert
tupiesz pod sceną
jak zniecierpliwione dziecko
nie
to nie był dobry dzień
gdy mieliśmy 17 lat
mogliśmy pozwolić sobie na
niesprawność
niedoskonałość
skończoność
a dzisiaj
biegniemy
bez dreszczy
bez śmiechu
puszczamy swoje ręce
ciepły piasek pod palcami
mokra trawa
o czym myślisz gdy mówisz
że to był dobry dzień?
duży koncert
tupiesz pod sceną
jak zniecierpliwione dziecko
nie
to nie był dobry dzień
gdy mieliśmy 17 lat
mogliśmy pozwolić sobie na
niesprawność
niedoskonałość
skończoność
a dzisiaj
biegniemy
bez dreszczy
bez śmiechu
puszczamy swoje ręce
niedziela, 22 maja 2011
wypatruje Cie z drugiego konca lozka
spogladasz na mnie
czuje Twoj wzrok na moich ustach
ramionach udach posladkach
oplatasz mnie w talii
czuje dreszcze
usmiechasz sie
nie lubie tego usmiechu
bo za nim jestem w stanie pojsc o dwa kroki za daleko
spogladasz
to ten wzrok
ktory niszczy mi zycie
czuje Twoj wzrok na moich ustach
ramionach udach posladkach
oplatasz mnie w talii
czuje dreszcze
usmiechasz sie
nie lubie tego usmiechu
bo za nim jestem w stanie pojsc o dwa kroki za daleko
spogladasz
to ten wzrok
ktory niszczy mi zycie
sobota, 21 maja 2011
muzyka wnika każdym centymetrem mojego ciała.
co robisz?
piszę listy
widelcem na talerzu
palcem na stole w jadalni
łyżeczką w ulubionym kubku
piszę je tysiące razy
cały czas od nowa
nigdy nie kończąc
co robisz?
czekam odliczam rezygnuję
co robisz?
wspominam oddycham muzyką
w jej rytmie spacerują godziny
wirują światła
moje myśli odfruwają
co robisz?
piszę listy
widelcem na talerzu
palcem na stole w jadalni
łyżeczką w ulubionym kubku
piszę je tysiące razy
cały czas od nowa
nigdy nie kończąc
co robisz?
czekam odliczam rezygnuję
co robisz?
wspominam oddycham muzyką
w jej rytmie spacerują godziny
wirują światła
moje myśli odfruwają
***
jestem powietrzem
delikatna mgłą unoszącą się ponad dachami
smutnych domów
jestem głębokim oddechem sennym marzeniem
niewypowiedzianym smutkiem
jestem twoim cieniem
pochylam się nad tym samym kieliszkiem
i słucham opowieści podlewanych mocnym alkoholem
jestem tą kobietą która lubi kiedy patrzysz
kiedy rozbierasz ją jednym mrugnięciem
delikatna mgłą unoszącą się ponad dachami
smutnych domów
jestem głębokim oddechem sennym marzeniem
niewypowiedzianym smutkiem
jestem twoim cieniem
pochylam się nad tym samym kieliszkiem
i słucham opowieści podlewanych mocnym alkoholem
jestem tą kobietą która lubi kiedy patrzysz
kiedy rozbierasz ją jednym mrugnięciem
Subskrybuj:
Posty (Atom)