poniedziałek, 27 czerwca 2011

kobieta fatalna, mężczyzna w fatalnym położeniu


bez planu. bez porozumienia. bez zastanowienia.

w deszczu. w ciszy. w odbiciu w lustrze.

za blisko. za daleko. za bardzo i za lekko.

erotycznie. eklektycznie. ironicznie.

obróciłeś się w okół własnej osi
ot tak.

straciłeś głowę




nie martw się..
stoi na stacji lokomotywa,
ogromna i krew z niej splywa.. tak
ku przestrodze.



/stworzony ot tak. w przypływie/napływie (może jednak odpływie) emocji po wieczornej lampce wina i lodach czekoladowych. dziękuje.

sobota, 11 czerwca 2011

Zaniemówiłam.
Ja.




Zostawiłeś krople deszczu na moim prześcieradle.
Strach odbiera mi czucie w palcach.
Nie mogę uciec.

Zostawiłeś ślad uśmiechu na moim prześcieradle.
Teraz każda ściana do mnie krzyczy:
wiem kim jesteś.

Zostawiłeś mnie samą na pogniecionym prześcieradle.
W uścisku zmęczenia leżałam wiele godzin.

Przed wyjściem zapytałeś czy lubię zapach dymu.

Zaniemówiłam o krok od wielkich czynów.
Zaniemówiłam.
Ja.




/a potem poszliśmy na papierosa. (ostateczne zamknięcie kolejnego rozdziału).
Dla M.D.


żaden poranek nie wyglądał tak wyjątkowo
cisza przeciągała się i turlała po dywanie
pamiętasz?
spoglądaliśmy przez okno
w oczekiwaniu na to że coś się stanie
że stanie się coś więcej
prócz leniwego tańca chmur

żaden poranek nie był tak wyjątkowy
dźwięki przeciągały się i turlały po dywanie
czekaliśmy
aż ktoś to powie za nas
czekaliśmy w zamyśleniu
skuleni
znudzeni
wspaniałomyślni
nie chcieliśmy się ranić
nigdy więcej


-lekki ukłon w stronę przeszłości, szczery uśmiech dla tych, którzy potrafią.. tak z dystansem..

czwartek, 2 czerwca 2011

rozmawiam z siódmą ścianą mojego pokoju
o pogodzie
spoglądam na telefon
milczy
kurczę się w sobie
obrastam w kurz
słucham coraz lepszej muzyki
czuję na swojej skórze każde drgnięcie ciszy
dziewczyna z drzewem na głowie

w naszym ulubionym świecie
szeroko otwarte ramiona
pachną pomarańczami
muzyka dzwoni
po nagrzanych oddechem dachach
ktoś stoi w oknie
ktoś krzyczy w oknie
ktoś skacze z okna co noc
codziennie zbieramy się w sobie
rzucamy picie palenie
całonocne imprezy
spanie całymi dniami
i nadzieję na to, że kiedyś będzie lepiej
rzucamy w ludzi petami
rzucamy talerzami
przesadnie sadystycznie i paranoicznie
przestajemy istnieć


-dla pani M.
nocą biegnę coraz szybciej, by wytrząsnąć z głowy wszelkie zwątpienia.
szukam Cie
szukam Cie kazdej nocy
w kieszeni swetra

wygladam przez okno
obserwuje swiatla na ulicy

trzymam się kurczowo Twojego ramienia
wierząc że świat stanął w miejscu
że życie nas nie zmienia
że wciąż potrzebujemy się nawzajem jak tlenu.